jeśli nie ma się nikogo, ani taty ani mamy którzy by się o ciebie martwili i o tobie myśleli, człowiek czuje się samotny i opuszczony...jeszcze dzisiaj to porąbane święto...serduszka mi bokiem wychodzą
potrzebuje miłośni mężczyzny, któremu będę mogła zaufać, zwierzyć się i którego będę pewna że nie zostawi mnie wtedy kiedy będę go najbardziej potrzebowała, który będzie mi okazywał i mówił że mnie kocha
Ale mnie już nikt nie zechce-mam 25 lat a życie już tak bardzo pocharatało mój harakter że daleko mu do normalności, ciągła depresja, zaniżone poczucie własnej wartości, poczucie wyobcowania, nie tylko z psychiką ale i z ciałem zrobiły swoje......
Książki, filmy i luzie dookoła chcą nam wmówić że świat jest piękny, pełen magij ale tak naprawdę jest ołowiany (ciężki i szary) i niestety bez smaku
czasem czuję się jak w pułapce która się cały czas zmniejsza, niedługo nie będę miała czym oddychać- mycie garów, odkurzanie, sprzątanie, dziecko, facet lizenie się z każdym groszem,kredyty ....a gdzie miejsce na mnie? Nie ma! Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam u fryzjera, w knajpie z jakąś koleżanką czy na porządnych zakupach dla siebie- sama bez dziecka to ja raczej nie wychodzę
czuje jak garb mi rośnie a palce wyglądają jak mojej ukochanej babci, powykręcane we wszystkie strony...boje się zestarzeć, chciała bym mieć znów 16 lat, czuje że tak wiele straciłam i tak wiele mnie ominęło...zbyt wiele trudnych chwil natomiast zawsze wiedziało gdzie mnie znaleźć .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz